Uncategorized

Jak działa ludzki mózg? Szkolenia ze skutecznej komunikacji online – Zdalnie o onlajnie #047

Transkrypcja odcinka na dole wpisu.

➡️ Jak szybko przystosować swoją firmę do nowej sytuacji?
➡️ Czy da się utrzymać wysoki poziom koncentracji u odbiorcy przez długi czas?
➡️ Czy praca zdalna będzie kolejnym benefitem niczym „owocowe czwartki”?
➡️ Co czeka branżę szkoleń w przyszłości?
➡️ I co z tym wszystkim ma wspólnego działanie naszego mózgu? Między innymi o tym rozmawiamy w tym odcinku Zdalnie o onlajnie. Moim gościem jest Wojciech Mendyka – założyciel Meaning Makers – firmy szkoleniowej, która uczy jak zrozumieć i trafiać do mózgu odbiorcy.

Profil na LinkedIn:
https://www.linkedin.com/company/meaningmakers/
Strona Meaning Makers:
https://meaningmakers.eu/

Najnowsze odcinki Zdalnie o onlajnie znajdziesz na:
https://zdalnie.vireomedia.pl/
https://facebook.com/VireoMedia/

Zdalnie o onlajnie w formie podcastu odsłuchasz tutaj:
Spotify:
https://open.spotify.com/show/2CUILNoZEZ5E8oF2glF7c5
Google Podcasts:
https://www.google.com/podcasts?feed=aHR0cHM6Ly9hbmNob3IuZm0vcy8yZTQ0MjE0NC9wb2RjYXN0L3Jzcw==
Anchor:
https://anchor.fm/zdalnie-o-onlajnie
Breaker:
https://www.breaker.audio/zdalnie-o-onlajnie
Overcast:
https://overcast.fm/itunes1525424122/zdalnie-o-onlajnie
Pocket Casts:
https://pca.st/fwltcvep
Radio Public:
https://radiopublic.com/zdalnie-o-onlajnie-Gyqw3x

Transkrypcja odcinka:

Janusz Pietroszek: Cześć, witam Was serdecznie w kolejnym odcinku zdalnie o onlajnie. Ja się nazywam Janusz Pietroszek, a moim dzisiejszym gościem jest Wojciech Mendyka. Wojtek jest założycielem firmy Meaning Makers. Jest to firma szkoleniowa, która uczy jak zrozumieć, jak trafić do mózgu odbiorcy i no ma szerokie doświadczenie, bo w 25 krajach szkolenia już się odbywały. Cześć Wojtku.

Wojciech Mendyka: Cześć, witaj, dzięki za zaproszenie.

J.P.: Opowiedz coś więcej o swojej działalności. Czym się zajmujesz, kim jest Meaning Maker?

W.M.: No Meaning Maker przede wszystkim jest to ktoś kto komunikuje się z sensem, samo w nazwie to jest zawarte, mam nadzieje. Czyli ktoś kto potrafi zakomunikować wartość tego co ma do przekazania, produktu, oferty, w rozmowie, w prezentacji, w negocjacjach. A czemu potrafi to zrobić? Bo jest w stanie to zrobić, bo cały element. Bo rozumie trochę tego, czyli rozumie jak jego mózg działa, ale też rozumie jak działa mózg odbiorcy po drugiej stronie i jest w stanie podjąć odpowiednie działania, konkretne kroki, żeby uzyskać rezultaty takie na jakich mu zależy.

J.P.: Będziemy dzisiaj trochę rozmawiać na temat właśnie tego w jaki sposób można to zrobić. Oczywiście pokrótce no bo to jest temat na co najmniej wielogodzinne szkolenie. Więc tylko tak napomkniemy. Natomiast no jakby jesteśmy w sytuacji takiej w jakiej jesteśmy, pandemicznej. Różne firmy miały różne doświadczenia z tym związane, niektóre wystrzeliły w kosmos, jeżeli chodzi o ich przychody, no niektóre nieco gorzej. Jak to wyglądało u Was? Jak to wyglądało u Ciebie? No branża szkoleniowa nie miała najlepszej passy w zeszłym roku, ale z drugiej strony wiem, że dużo działałeś w takich szkoleniach online, więc powiedz jak to suma sumarum z perspektywy czasu jak to u Ciebie wyglądało?

W.M.: No tak naprawdę u nas z perspektywy czasu wyglądało to bardzo dobrze. Nawet patrzyłem ostatnio jakby na kwestie przychodów, są bardzo podobne w tym roku i zeszłym. Biorąc pod uwagę sytuację uważam za, znaczy w zeszłym roku i w rok poprzedni, czyli 2019, 2020, ale jednocześnie przy znacznie niższych kosztach, więc to co się udało wypracować zainwestowaliśmy w nowych pracowników, w nowe produkty o których niedługo usłyszycie. To też ja jestem bardzo zadowolony. Jak sobie poradziła cała branża szkoleniowa to taki deck cleaner nie jest w stanie się wypowiedzieć, bo specjalnie też nie śledzę branży szkoleniowej, muszę przyznać się do tego. Jest ku temu kilka powodów. Jeden z nich jest taki, że raz że nie chcemy się za bardzo sugerować tym co robią inni, bo szczerze uważamy, że robimy coś inaczej i chcemy dalej robić to inaczej i idziemy swoją ścieżką. No a druga kwestia, to też są moje inspiracje, moi mentorzy jakkolwiek to nie pretensjonalnie nie zabrzmi. Nie ma ich w Polsce tylko są gdzieś dalej, więc nie śledzę, nie wiem do końca, ale wydaje mi się tak jak mówisz firmy, które się przystosowały były w stanie przenieść. Przenieść to co robią do świata wirtualnego. Poradziły sobie dobrze. No u nas tak naprawdę było, sytuacja była, wyglądała w ten sposób, że że przez to, myślę że przez decyzję podjętą wiele lat temu, że nie szkolimy, nie skupiamy się na tym, żeby było, żeby dać wiesz pięćdziesiąt narzędzi, czterdzieści kulek pointów na każdy temat, nie skupiamy się tylko na tym, żeby dać bardzo dużo takich drobnych rzeczy, które się w jakąś całość wspierają, ale one się łączą tylko nazwą szkolenia. Tylko skupiamy się na dużych tematach, czyli jak działa ludzki mózg, jak do niego trafić, jak to wykorzystać no i zmienił się kontekst. Tak, pandemia uderzyła. Również niespodzianką dla mnie to było. Nie jestem wizjonerem, nie przewidziałem tego, ale fakt, że skupiamy się na tych dużych tematach, zmieniliśmy metody, natomiast cały ten mindset i nasze nastawienie pozostało i te duże tematy, których uczymy, więc przystosowaliśmy się, się fajnie. Dla mnie oczywiście pomijając całą tragedię i dla wielu osób i firm wiem, że to było ciężkie. Z czysto biznesowego punktu widzenia ja dobrze wspominam zeszły rok. 

J.P.: Ale właśnie mówisz też, że cię pandemia zaskoczyła. Jaka była jakby twoja pierwsza reakcja i w jaki sposób udało się zrobić to co się udało zrobić, czyli no, nie stracić większości przychodów tylko przestawić się na ten tryb, tryb powiedzmy nieco odmienny od tego co znamy na co dzień? Wy już robiliście wcześniej jakieś szkolenia online, czy to było dopiero teraz takie pierwsze doświadczenie? Jakby kiedy to się zaczęło?

W.M.: No tu się śmieje, bo już mówiłem paru osobom. Gdybyś mnie zapytał na przykład koniec 2019 tak dobrze liczę? Koniec 2019 nawet początek 2020 gdybyś mnie zapytał czy można zrobić dobre szkolenie online to myślę, że bym kręcił nosem. Sam byłem status quo. Status quo i to jak jak łatwo nasz mózg wpędza się w status quo, czyli w pewny zastany stan, trudno nam o jakąś zmianę. Po prostu powtarzamy pewne rzeczy, ja też w tym byłem, tak? I naprawdę mnie to zaskoczyło bardzo. Te pierwsze miesiące były takim, no dla wszystkich, tak?  Dużym uderzeniem kreatywności, myślenia, jak to ma wyglądać, też przełamywania się do nowych form, nawet do tych których dzisiaj mamy. Wymyślania nowych sposobów na dotarcie naszymi ideami, żeby się utrzymały, bo dla mnie zawsze jest ważna spójność. Meaning Makers nigdy nie będzie firmą, która będzie szkolić z Excela na przykład, tak? Tylko skupiamy się na tym na czym się znamy, czyli właśnie jak trafić w różnych płaszczyznach i kontekstach tą komunikacją ludzkiego mózgu, więc to było trudne, ale szybko pojawił się pierwszy klient, który miał takie oczekiwania, żeby ich teraz tego nauczyć. Zrobiliśmy dla niego projekt szkoleniowy i potem już się potoczyło, bo dopracowaliśmy go, kilka projektów pod rząd, no i później zaoferowaliśmy to wszystkim i chwyciło. Dla mnie też, dla mnie to było super, bo i ostatni rok był pod tym względem super, że tak naprawdę, nie wiem miałem pewnie ze sto dni szkoleniowych online w 2020 i 80% z nich dotyczyło tego jak robić dobry online. Jak robić dobry wirtualny przekaz online. Więc w moim wypadku jest taka podwójna rola, bo nie dość, że uczę ludzi tego jak robić to dobrze wirtualnie to jeszcze w tym momencie muszę sam, sobą, ideami mean makers, pokazać, że sam je stosuje. No to oczywiście robimy, bo to jest jeden z większych takich naszych wyróżników i tego z czego ja jest bardzo dumny. No i dla mnie to jest super, jeśli ktoś mi później powie po 2-dniowym szkoleniu, że on widzi wszystkie te elementy zastosowane, więc pod tym kontem to naprawdę bardzo ciekawie, ale wszystko się zaczęło oczywiście od szoku i takiego, lekkiej niepewności co ja zrobię bez recheardów, bez markerów na sali i bez karteczek, ale.. Zresztą się bardzo rozwinąłem przez to i firma też tak naprawdę i wiem że jeśli teraz wrócimy, a wrócimy, bo to już się zaczyna, na salę to zabiorę ze sobą bardzo wiele rzeczy z onlajna, jakby ktoś pewnie powiedział. Zabiorę bardzo wiele z nich na salę. Takich odkryć moich osobistych, osobistego rozwoju jako trenera, jako firmy szkoleniowej.

J.P.: A jako taka osoba z doświadczeniem teraz zarówno już w tych szkoleniach offlajnowych nazwijmy to i onlajnowych jakby co, czym się różnią takie wystąpienia powiedzmy? Czy jakby te narzędzia one są podobne jak je się dostosowuje do tej formy wideokonferencji powiedzmy czy jakby stosuje się jakieś całkiem inne triki, nie wiem, no bo, gdzieś tam byłem na jakiś szkoleniach różnych i tak dalej, tam są te jakieś, już nie mówię o takich docieraniu do mózgu tylko takich normalnych rzeczach, że tam jest jakaś integracja na początku, potem coś tam, potem coś tam, jest dużo takich elementów, które zawsze się gdzieś tam powtarzają. Już nie mówię o rzucaniu piłeczki i mówieniu imion swoich, tylko inne jakieś takie ćwiczenie. I wydaje mi się, że jakby przez, przy takich całodziennych na przykład szkoleniach, które nie odbywają się na sali w takim bezpośrednim kontakcie utrzymanie tego akceptowalnego poziomu skoncentrowania się uczestników jest no cholernie trudne.  

W.M.: No ładnie to powiedziałeś. Generalnie poziom skoncentrowania uczestników to jeden z kluczowych obszarów tak naprawdę tych którymi my się zajmujemy, tak? Pod kątem właśnie pracy mózgu i jak do tego doprowadzić, ale pytałeś jakie są różnice tak to rozumiem, jakie są różnice. Jest tam jedna rzecz wspólna i od tego w ogóle musimy zacząć i to jest, to co tam stoi, leży na półce. Bo sama osoba, tak samo ty siedząc na sali, załóżmy na szkoleniu moim, kogoś innego, siedząc na sali w 2019, siedząc w online w 2020, bo jeszcze się rozwinąłeś do tego czasu, rozwijasz się cały czas jak my wszyscy, masz ten sam mózg, nadal masz ten mózg i ten mózg podejmuje decyzje czy się zaangażować, zainteresować, czy ma coś zapamiętać. On tak sam podejmuje te decyzje, tylko ma tutaj. Pojawia się teraz ściana w postaci ekranu, pewnych zmian, jakby tak na szybko miał kilka głównych różnic podać to one są bardziej z tym jak my ten przekaz musimy sformułować. Na przykład z czego to wynika: konkurencja online, zdalnie mamy znacznie większą konkurencję o uwagę. Dobrze to rozumiem? No jeśli wrzucę cię na salę, posadzę cię w biurku albo w ławce z kimś, nie masz zbyt, okej masz ograniczone pole, oczywiście możesz się totalnie nie zignorować, ale masz trochę ograniczone pole tej dystrakcji. W sali konferencyjnej dosyć często to były przypadki działów handlowych, klientów naszych, okej jakby nie kontrolujemy tego klienta. Normalnie byliśmy w tej sali konferencyjnej, była jakaś interakcja, jakiś społeczny kontrakt, który wymusza, że patrzę na ciebie jak z tobą rozmawiam. No a teraz oni siedzą, nie wiem czy klient nie ma z tyłu włączonego na przykład telewizora z netflixem w czasie gdy rozmawia ze mną i ma włączoną kamerą na przykład tak? Więc ta konkurencja o uwagę to jest gigantyczny temat i po prostu myślę, że już jak ktoś sobie wcześniej nie radził w realu z tym jak, jak utrzymywać uwagę, tylko liczył na jakieś szczęście. To w wirtualu, to już moim zdaniem to totalnie się spało. Bo tutaj trzeba być bardzo precyzyjnym i trzeba też wiedzieć co się robi, trzeba to świadomie robić i trzymać tą uwagę. Sama informacja nigdy nie wystarczała moimi zdaniem już wcześniej upadał taki autorytet ekspertów, którzy powiem co wiem i uważajcie mam wiedze. Wiedza nie wystarczy, trzeba też wiedzieć jak to zrobić.To jest taka pierwsza różnica. Też trudniej jest kontrast zbudować. Wyobraź sobie, wchodzisz na Zooma, na Teamsa i masz x jakiś spotkań dziennie tak i jak to wygląda za każdym razem? No tak samo, wchodzisz, masz ten ul okienek. Wszystko jest takie samo i to jest twoje spotkanie. Ktoś wchodzi na twoje spotkanie, na twoją prezentacje i nie ma tego kontrastu. Spotkalibyście się w realu, byłoby inaczej, tutaj jakaś inna sala, tu jestem Janusz, tak? Jakoś zupełnie inaczej, a nagle jest bardzo obniżony ten kontrast i to jest ogromna kwestia, żeby budować te mikro, makro kontrasty w przekazie, żeby to się wyróżniło. Bo jak mam trzydzieści spotkań wirtualnych tygodniowo to ja nie zapamiętam nic z twojego, ani że się odbyło tak samo dokładnie jak inne. I też w ogóle cały mental się powinien zmienić. Przez mental rozumiem podejście mentalne. Znowu, okej nie widzę tych ludzi często, może część z nich ma wyłączone kamery, może to nie są złe intencje, tylko po prostu nie mogą z jakiegoś powodu włączyć kamer, ale nasz mindset powinien się zmienić z mindsetu. Będę na nich patrzeć, żeby przynajmniej wymusić na nich tą uwagę. Co często się na sali udaje. Korzystają z takiej litości trochę, odbiorców, którzy dobrze spojrzą, pokiwają głowami tak, tak ciekawe, dziękujemy i tak dalej. A tutaj po prostu mogą cię totalnie, mówiąc no… zignorować, nie będę używał innych słów. My musimy zmienić nastawienie, musimy robić przekaz od razu, który jest skupiony na tym, żeby tę uwagę złapać i utrzymać i nawet jak Ci ludzie będą mieli wyłączone kamery to nadal powinno się dziać coś co ich zainteresuje naturalnie, po czym się przekonamy na końcu, że oni tak uważali. Versus ktoś wyłącza kamerę, odpala netflixa, bo ja sobie mówię o swoich rzeczach, które są ważne dla mnie i chciałem je przekazać. To są takie największe zmiany, czyli ta duża konkurencja, dystrakcje, trudność wyróżnienia, no i ten w ogóle inny mindset musi być do przekazu wirtualnego. 

J.P.: A powiedz, jakby bo ja się tak zastanawiam, bo ja też zacząłem wykładać na Uniwersytecie w zeszłym roku i odbyły się tylko jedne zajęcia. Słucham? 

W.M.: Gratuluję!

J.P.: A dziękuje. Odbyły się tylko jedne zajęcia stacjonarne przed którymi miałem oczywiście ogromną tremę, bo to było, jakby prowadziłem jakieś szkolenia filmowe wcześniej, natomiast no to jednak Uniwerystet i tak dalej. To jest moja almamater i tak no czułem, czułem taką tremę przed tym pierwszym spotkaniem i zaraz potem się zaczęły szkolenia online. W sensie zajęcia online, co z jednej strony właśnie było ciekawe, ale z drugiej strony jak już ponad rok, no już rok prowadzę te zajęcia online to mam takie wrażenie, że jakby chociaż jestem wielkim fanem i zdalnej nauki i zdalnej pracy i wszystkiego zdalnie. Ja mógłbym tylko, tylko nie wiem, tylko na piwo chodzić ze znajomymi, nie zdalnie. A całą resztę ogólnie zdalnie robić. To po roku takiej pracy czuję jednak, no jest to o wiele trudniejsze dla mnie z punktu widzenia tam osoby, która wykłada, niż to było gdy była taka relacja, no jakby bezpośrednia. I to jest na przykład o wiele bardziej męczące, w sensie ja na przykład…

W.M.: Online? Online jest dla ciebie męczące?

J.P.: Tak, pomimo tego, że nie muszę dojechać na miejsce, pomimo tego, że nie muszę, ja też prowadzę tam takie rzeczy bardziej warsztatowe, więc ja… Męczące jest też to, że ja muszę wymyślić coś, żeby Ci studenci zrobili coś praktycznego, ale mnie tam nie ma albo nie ma tego sprzętu, który bym im tam przywiózł i pokazał, albo nie ma czegoś tam. Więc jakby pomijając już przygotowanie do tych zajęć, że ono jest totalnie bardziej męczące, bo trzeba być bardzo kreatywnym, żeby to miało ręce i nogi i żeby oni tam nie zasnęli przy tych tych, przy tych zajęciach no to z drugiej strony po takim roku ja naprawdę tylko czekam, żeby już wszyscy się zaszczepili i żeby był wreszcie normalny, normalny tryb, bo już po prostu… Pomimo tego, że jestem wielkim fanem nauki zdalnej. Więc tak zastanawiam się jak bardzo to musi być męczące dla innych osób, które na przykład już od początku nie lubiły tej nauki zdalnej. No więc tak…

W.M.: No wiesz co, wiesz co tak słucham, wiem że to w sumie nie było pytanie, ale tak zacząłeś o tym mówić.To też jest jeden taki z dużych punktów o których myślę często, że wiele osób mimo tego roku nie ogarnęło jeszcze tego jaka to może być przewaga, żeby dobrze coś zrobić online. To jest gigantyczna przewaga, gdyż kilka case’ów, nie wiem dział sprzedaży, który nigdy się nie mógł dostać do jakiegoś klienta i ten klient “yhy nie proszę nie przyjeżdżać, nie mam teraz tyle czasu”, ale może zgodziliby się na trzydzieści minut na Zoomie, może by się zgodzili na to nie? I to jest twój filtr. Twoje pierwsze wejście. I to co ty zrobisz przez te trzydzieści minut na tym Zoomie, to może zaważyć o wszystkim. No jak wyjdziesz, odpalisz sto slajdów, wyłączysz kamerę, coś tam będziesz ględził do siebie, czytając te slajdy i tak dalej, i tak dalej. No to, to nie wiem być może potwierdzisz ich przekonanie, że to była strata czasu. Nawet jak masz fajny kontent, fajny produkt i tak dalej. Moim zdaniem gigantyczny, gigantyczny obszar do wyróżnienia dla firm, dla ekspertów, dla liderów. Właśnie to, żeby dobrze zrobić przekaz wirtualny. Jest bardziej męczący, ja wiem? Na pewno przygotowanie jest. Myślę, że wiele osób upadło trochę, rozpadło się na tym, że faktycznie trzeba się…

J.P.: Przygotować?

W.M.: …Te rzeczy. Nie ma tak dużo przypadków. Na sali to wiadomo trzeba się przejść, jakiś żart wleci, czy tu jakiś suchar się uda haha wszyscy się pośmieją. Kawa w przerwach też pomaga, bo zawsze można… Jakby nawet jak zajęcia są beznadziejne to i tak spotkasz się ze znajomymi i ogólny obraz nie będzie taki tragiczny nie? A tutaj jednak jest duża odpowiedzialność na prowadzącym, żeby to poprowadził. No i jest pytanie czy chcesz wziąć tę odpowiedzialność, jak ze wszystkim. Bierzesz tę odpowiedzialność jak ze wszystkim w życiu, nie? Czyli bierzesz na siebie odpowiedzialność, wiesz jak zrobić pewne rzeczy. Trzeba się gigantycznie wyróżnić, gigantycznie. I ja nie ukrywam jestem beneficjentem tego co się działo w zeszłym roku, po prostu przez sam kontrast tego jak my pewne rzeczy robimy, jak szkolimy. Nie mówiąc już nawet o zajęciach ze studentami, które też prowadzę. Jakby nie chcę wchodzić w szczegóły, bo nie chciałbym tutaj wchodzić na niebezpieczną ścieżkę porównywania się. No ale wiem jak to wyglądało i w niektórych sytuacjach na przykład online odbyły się tylko moje zajęcia, a potem nie odbyły się żadne zajęcia już w ogóle, bo wszyscy czekają już na koniec pandemii, bo, no bo po prostu tak te reszte już zajęć nie do końca, nie do końca, nie do końca to był Meaning Maker, jeśli mogę tak powiedzieć, więc naprawdę totalna przewaga, gigantyczna no i pytanie czy chcemy ją wykorzystać czy nie? A teraz już w ogóle będziemy mieli, teraz mamy wielki powrót, tak? Znaczy exodus online. Teraz wszyscy otworzyli ogródki, można, super, lecimy, integracja, szkolenia, super. Ja i tak jestem przekonany, że ten element tego wirtualu nigdy nie zniknie. Nowe hasło hybryda, tak? Bo po prostu no. To jest ta przyszłość, nie? 

J.P.: No właśnie przeszedłeś do mojego następnego pytania. Czy twoim zdaniem jakby ten udział, jakby mówisz, że hybryda, ale w momencie w którym załóżmy mamy jakiś, no zarówno konferencje, jak i szkolenia, no był jakiś tam udział, nie wiem może 10%, może 5% tych szkoleń online. Później nagle z tego się zrobiło 80, 90, bo też nie było innych możliwości. Jak myślisz jak to będzie wyglądało, wyglądało no powiedzmy w przyszłym roku jak już, no mam nadzieję już sytuacja się unormuje w przyszłych, dalszych latach? Czy to będzie, czy ludzie się w tym onlajnie zakochają, dlatego że nie trzeba jechać gdzieś tam i załatwiać noclegu, czy na przykład szefowie stwierdzą, że kurczę to jest zdecydowanie lepsze pod względem takim ekonomicznym, bo nie wysyłamy na szkolenie trzydziestu osób i nie płacimy im hotelu i oni skupiają się na tym, żeby się czegoś nauczyć, a nie na tym, żeby na after party sobie… się zintegrować delikatnie mówiąc? No, jakby jak twoim zdaniem może to wyglądać? 

W.M.: To jest pytanie, nie tylko my się nad tym zastanawiamy pewnie. W tym momencie to jest przełomowy moment, bo znowu mamy wielką zmianę i jest taki wielki punkt przełomu, tak? Punkt przełomu co się, w ogóle trzeba, trzeba wymyślić nowy sposób na życie. Czyli w tę stronę wirtualną, a teraz Ci, którzy myślą sprytnie i widzą co się dzieje, jakby wiedzą, że będzie, no będzie takie odbicie, tak? Będzie, będzie odbicie bardzo mocne. Byliśmy w jednej ekstremie, teraz naturalnie dla nas jest, mózg tak działa, że lubi iść w ekstremę, mocne kontrasty. Więc byliśmy bardzo długo zamknięci w wirtualu, nie można było nic robić. Nawet jak chciałeś to nie mogłeś się spotkać. Teraz będzie bardzo taki mocny push w stronę tego żeby się spotkać. To jest okej, to jest naturalne, super. Też na to czekam. Też już mieliśmy takie, też mieliśmy szkolenia na sali, było super. Poczułem taką energię, której dawno już nie czułem. To było coś innego. Więc na pewno, ale z drugiej strony jak o tym rozmawiam właśnie…Też rozmawiam z trenerami, kolegami z innych krajów, którzy też pracują non stop z dużymi firmami i jak oni to widzą, jakie są trendy, co oni czują? Najczęściej pojawia się motyw, teraz będziemy mieli wielkie odbicie, a potem jak to w życiu ta guma trochę wróci i to gdzieś się zbalansuje i stąd ten motyw tej hybrydy. Tego że będzie trochę tak, trochę tak. No nie ma powrotu, no. Jakby nie ma powrotu. Podam Ci taki case ze stycznia, to jest nasz case. Jakby no po prostu, jak na tacy pokazuje zalety, już nie pomijam firmy szkoleniowe, ale w ogóle wszystkich, tak? Pracowaliśmy, mieliśmy pracować z jedną firmą, projekt dla dużej firmy międzynarodowej, ale zlokalizowanej tu we Wrocławiu. Tu jestem w Warszawie teraz. Ale zlokalizowanej tu we Wrocławiu, bo jestem z Wrocławia, także serce wiadomo gdzie jest. I początkowo miał być to projekt dla ludzi w Polsce. Potem nagle się okazało, że im się podoba ta idea. Było to szkolenie właśnie z wirtuala, jak to robić dobrze, więc oczywiście temat totalnie na czasie jeszcze nadal i będzie. I okazało się, że oni mają pod sobą teamy też w Stanach i w Azji. Nagle się okazało, że z projektu, który miał być na polskę, szkoliliśmy tę firmę na trzech kontynentach. No i teraz, wiem, wiem, że mnie lubisz, wiem, że masz wysokie zdanie na temat Meaning Makers. No ale to jest… Musisz sam się zastanowić, czy tak łatwo by do tego doszło, gdyby musieli mnie wysłać do Stanów, do Hongkongu i z powrotem, zrobić te dwie grupy, wciągać tych ludzi do hoteli i tak dalej, i tak dalej, i tak dalej? Że tak łatwo, by im poszło przejście, rozbudowanie tego projektu, rozwinięcie tego projektu? No nie. To miało największą szansę właśnie przez to, że to było de facto zero kosztowo, to totalnie zero kosztowo pod kątem… Poza czasem oczywiście, no i, żeby nie było, że charytatywnie, ale mówię o dodatkowych kosztach związanych z logistyką. To się odbyło, więc… I takich szans będzie więcej, będzie cała masa, ja nie mam złudzeń, że jest cała masa firm, która zrozumiała też i nie chce się narazić… Ale właściwie, co mi tam. Zrozumiała, że cała masa szkoleń tak naprawdę nic ze sobą niesie. Poza tym, że się spotykamy i można się, można wiadomo się zintegrować. To jest super, ale ja mówię, ja się skupiam na tej merytorycznej wartości. Jak to jest dobre, nie? Że, że firmy nie płacą za to, że będzie fajnie, bo są drinki później wieczorem w hotelu. Można się spotkać. To jest, płacą też za to. I to jest zasługa integracji, ale ten kontent, ten materiał naprawdę jest tak dobry, nie? Że dla niego musimy się spotkać. Wydaje mi się, że dla wielu ta odpowiedź po tym roku będzie, że nie. Bo okazało się, że nie jest po prostu, więc to jest też kwestia tego jaki masz materiał i, i trochę poleciałem tutaj z tą odpowiedzią. Ale jeszcze chciałem dodać Polskę w tym wszystkim, bo myślę, że u nas trochę… U nas jednak trochę bardziej będzie, na pewno będzie ten, będzie ciągnąć te firmy i zarządy w stronę tego, do biura, do biura. No jakby stopień zaufania pracodawcy do pracownika w Polsce nie jest bardzo wysoki, tak? Więc myślę że wielu szefów będzie spało spokojnie wiedząc, że może zaciągnąć tych ludzi znowu do biura. To się oczywiście nie będzie dotyczyć wszystkich, bo są firmy, które zawsze były online, a niektóre będą pół na pół, ale wydaje mi się, że, że w Polsce jest trochę bardziej, ale nadal ten aspekt wirtualny będzie mocny, bo też wydaje mi się, że rynek po prostu nie zostawi wyboru niektórym. A zwłaszcza w kontekście komunikacji zewnętrznej, czyli na przykład jeśli ty jesteś moim klientem, jesteś w firmie, która daje Ci dwa dni home office, tak? Ja jestem, ja mam się  z tobą spotkać i tak dalej, i tak dalej. No, i co? No mam tylko trzy dni w tygodniu, żeby cię złapać w biurze, a pozostałe dwa już totalnie wypadają i nie mogę z tobą się skomunikować. A jeśli ty masz czas tylko na spotkanie ze mną w dzień kiedy jesteś na home office. Znowu co ja robię? Unikam tego, bo nie jestem w stanie zrobić dobrego przekazu w Zoomie? Czy właśnie wiem, że mój przekaz na Zoomie jest w punkt i zrobię to tak, że ty stwierdzisz, że to było najlpesze spotkanie wirtualne i ekstra? I coś z tym zrobię, więc myślę, że też klienci, odbiorcy oni trochę wymuszą to, bo wydaje mi się, że jednak trochę tego… Przyzwyczailiśmy się trochę do tego, do tej wygody, nie? Tak myślę.

J.P.: Pod tym względem ja w stu procentach popieram i się zgadzam, bo ja też widzę na przykład po nawet firmach czy nawet nie firmach, instytucjach różnego rodzaju, które, do których no czasami trzeba było jechać specjalnie na spotkanie, które trwało półtorej godziny na którym ustalaliśmy, że trzeba się umówić na spotkanie kolejne. I to była cała merytoryka czasami w takim półtora godzinnym spotkaniu. No to teraz widzę, że to też trochę inaczej wygląda, bo po pierwsze jest zawsze ten wytrych na zasadzie: no tak, chętnie się spotkamy, ale no aktualnie jesteśmy 500 kilometrów od Wrocławia, bo pandemia i siedzimy sobie teraz. Montuje sobie filmy na wsi gdzieś tam, nie? No i… I to wszyscy wtedy zaczęli rozumieć, że można tak żyć i można tak funkcjonować i to jest normalne, że na świecie dużo osób w ten sposób w ogóle pracuje. I myśmy też w te, jakby myśmy w zeszłym roku zrezygnowali z biura jak się zaczął, skończył marzec, w sensie jak się zaczęła pandemia no bo, jakby uznaliśmy, że po pierwsze, że cięcie kosztów no bo, no bo poleciało nam dużo zleceń, a po drugie i tak wszyscy będziemy siedzieć w domu. No to dlaczego nie spróbować takiego eksperymentu, żeby całkowicie zdalnie zacząć pracować nad różnymi projektami. I jeszcze jak wtedy doszło do tego możliwość tych spotkań zdalnych nawet z firmami, które zwykle odmawiały tego rodzaju przyjemności, tylko trzeba było jechać tam osobiście to nagle się okazało, że ja w zeszłym roku spędziłem sobie cztery miesiące na wsi przyjemnie w ogródku, słuchając ćwierkających ptaszków zamiast tramwajów i bardzo, bardzo fajnie sobie montowałem, robiłem jakieś animacje i tak dalej. Więc myślę, że dużo ludzi, którzy zaznali tego, że można tak żyć to będzie na przykład dobry argument przy rekrutacji jakiś pracowników takich, których się, że tak powiem poszukuje, że praca zdalna będzie jakąś tam opcją. Myślę, że dużo firm w ogóle teraz to odkryło, że to zamiast “owocowych czwartków” może być dobry argument dla, dla potencjalnego pracownika i myślę, że wielu pracowników odkryło, że no jednak fajnie się pracuje ten, chociaż częściowo z domu.

W.M.: Nie no to jest jakby, to jest… Dla mnie to jest… Napewno to ma… Wszyscy wiemy praca w domu ma swoje wyzwania. No ja nie wiem. Tak naprawdę to, to jak się pracuje z domu to nie było dla mnie zaskoczeniem, bo ja pracuję z domu tak od 2012, 2013 z doskoku próbowałem tylko w biurze. A od tego czasu wyłącznie pracuję zdalnie. No i sam wiem, pamiętam pierwszy rok, największe wyzwanie było takie, oczywiście popełniałem wszystkie błędy największe, tak? Czyli wstałem późno, wskakiwałem od razu w piżamie przed kompa, wsuwałem się po prostu tak jak spałem. Od razu maile, tutaj muzyczka i tak dalej, i tak dalej. Tak sobie siedziałem i czas leciał i byłem w takiej sytuacji, pamiętam właśnie ten… Pamiętam to uczucie, że o tej 16:00, 17:00 kiedy wszyscy inni wracają do domu. Jest taki moment, nie? Wszyscy wracają, cieszą  się, że wrócą do domu, ugotują obiad z rodziną. Wrócą do domu to jest fajne, żeby być w domu po byciu w pracy. Ja musiałem wyjść, musiałem po prostu nie mogłem już patrzeć na swoje biuro w domu. Musiałem wyjść. No i w tym momencie pamiętam, że bardzo dużo czasu spędzałem poza domem właśnie między 17:00 a 21:00. Do jakiejś kawiarni nawet, żeby tylko pogadać, wiesz zamówić kawę i mieć kontakt z człowiekiem takim realnym. Więc to są na pewno problemy i wyzwania tego, no ale sto procent. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś kto mógł teraz dużo lepiej zorganizować swoje życie, dzięki temu, że musiał pracować, a część z tych osób wcześniej chciała. No nie oszukujmy się przez takie 5 lat ich przełożeni mówili nie, nie, nie, a teraz nie mieli wyboru. To ciężko będzie do tego tak wrócić na zasadzie… To musi być jakiś opór, tak? Jeśli ktoś ze stu procent online przechodzi na sto procent na biuro. No chyba, że ktoś po prostu totalnie sobie nie radzi w tym onlajnie, no to się cieszy. Jakby to jest okej, tak? Nie ma problemu. Ale wydaje mi się, że dla wielu osób to jest, to będzie gigantyczna strata. Jedną z takich kluczowych koncepcji z resztą, rzucę taki, taki punkt nauki, tutaj z Meaning Makingu. Jedna z takich kluczowych aspektów podejmowania decyzji przez mózg przez człowieka jest awersja do straty, czyli loss aversion, Daniel Careman dla tych, którzy wiedzą o czym mówię. Totalnie unikamy straty, zdecydowanie jesteśmy w stanie więcej zrobić, żeby uniknąć utraty czegoś co mamy niż żeby coś zyskać. No i jaka jest największa teraz potencjalna strata dla ludzi, którzy nagle się dowiedzą, że nie, nie już teraz poniedziałek, piątek w biurze, tak? Gigantyczna strata tej autonomii, tej wolności, także tutaj spodziewam się może nawet nie takiego wyzwolonego buntu, oficjalnego, ale na pewno gdzieś coś będzie buzować, że… Oni sami wiedzą, że to jest po prostu trochę bardziej… Może być dużo bardziej efektywne jak to dobrze, dobrze tym zarządzamy. Ale jasne kontent jest ważny, jakiś balans, dwa dni w biurze reszta na zdalnym. To są fajne rzeczy, to są fajne rzeczy. 

J.P.: Także podsumowując nie ma powrotu do 2019, świat się zmienił. A jak bardzo się zmienił to zobaczymy na pewno w perspektywie paru lat. 

W.M.: Myślę, że tak, myślę, że tak. Na pewno się zmienił i no nie jesteśmy tutaj jasnowidzami, tak jak nie byliśmy na początku zeszłego roku. To był szok, ale myślę, że teraz już możemy, trochę też wiedząc o tym właśnie jak ludzie działają… No pewnych rzeczy nie da się odsprawić, tak? Nie da się ich odczarować. Siedzieliśmy w domu, pracowaliśmy. Ty siedziałeś na wsi. To było fajne, tak? Ja mam dwójkę małych dzieci. Dla mnie zeszły rok był niesamowity pod tym względem. Bo ja robiłem projekty dla, normalnie. Gdyby to był 2019, totalnie biorąc case z 2019. Miałem na przykład fajny taki jeden wyjazd, że byłem… Leciałem w niedziele, standard lecę w niedziele, tak? Już mnie nie ma przez pół niedzieli i przez pół weekendu z rodziną. W poniedziałek, w wtorek byłem w Helsinkach, miałem dwa dni szkolenia. A od razu, uwaga! Środa, czwartek miałem szkolenie w Amsterdamie. Także totalny hardcore, nie? Bo kończysz szkolenie o 17:00. Wiesz, zabierasz manatki, samolot, lecisz do innego miasta, wiadomo opóźnienia, może jakiś connecting fly i tak dalej. I jesteś tam 21:00, musisz jeszcze wpaść na salę szkoleniową, sprawdzić czy wszystko jest okej. Jeśli nie jest… Pozdrawiam obsługę tutaj hotelową, która układa materiały i tak dalej. Ale nigdy nie jest tak jak ty chcesz. Bo po prostu masz swoje, swoje odloty jako trener. Musisz wszystko… Wszystko musisz mieć. Idziesz spać o 23:30, 24:00 przy pomyślnych wiatrach i generalnie dążąc do tego, że nie było mnie cztery dni w domu. Piątego wracałem i nie było mnie tydzień. I wiesz 10 lat temu, nie przesadzam, nawet 5 lat temu tydzień był super, ale mam dwójkę małych dzieci i trochę mi się pozmieniało w głowie pod tym kątem. I dla mnie perspektywa tego, że mogłem… Dzisiaj, gdybym dzisiaj robiąc ten projekt w zeszłym roku, albo nawet teraz. Po każdym z tych dni poniedziałek, wtorek, środa, czwartek o 17:00 wyłączam Zooma i jestem z dziećmi, tak? Wspominając o tym, że jestem z nimi rano, bo budzą nas o 5:00, 6:00 rano, więc do tej 9:00 na szkoleniu też mamy ten czas. Ale tego bym nie miał, więc jako… Z mojej perspektywy jako ojca to, to jest the best. Nie dałbym to zastąpić. Nie wyobrażam sobe, żeby idąc dalej spora część mojego życia zawodowego jednak nie została w onlajnie. Nie tylko ze względu na uczestników, ale też egoistycznie trochę ze względu na mnie. 

J.P.: Mam nadzieje, że tak powiem tak, tak będzie. Że jednak będzie hybryda chociaż, bo ja sobie też bardzo, jakby chwale. Z jednej strony jakby bardzo bym chciał z tymi studentami i tak dalej gdzieś tam chociaż zobaczyć twarze w dobrej rozdzielczości, w full hd. A z drugiej strony też sobie myślę, że kurczę jeżeli no, jeżeli bym miał do wyboru… No powiedzmy, że jeżeli miałbym do wyboru tylko w ten sposób pracować i tylko zdalnie albo tylko stacjonarnie i rzeczywiście poświęcać na to jeszcze ten czas, którego no, którego mamy trochę mało mimo wszystko no to myślę, że chyba bym się przemęczył w tym onlajnie nawet jednak, jednak. I też trochę ze względów, ze względów takich egoistyczno rodzinnych, że tak powiem. 

W.M.: Ale to jest. Widzisz mówisz… Znaczy ja tak powiedziałem egoistycznych. I jakby wiem o co chodzi, ale…

J.P.: W cudzysłowiu oczywiście dużym.

W.M.: Wiem, wiem, ale jakby no, to jest, to jest totalnie ważne. Nie budujemy kariery na sprint tylko na maraton. Jeśli masz w tym biznesie wkład ze swojej branży, mocno cisnąć jeszcze następne 20, 30, 40 lat, tak? No to musisz to mieć na jakiś solidnych fundamentach, tak? I rodzina na pewno jest ważnym aspektem tego. Dla mnie jest. Mam totalnie inną gadkę niż miałbym 5 lat temu, bo 5 lat temu tylko sukces, sukces, sukces, lecimy, siedemnaście dni szkoleniowych dzień pod rząd, ale teraz już… Teraz też wiem, że to nie jest dobre. I ja też się zmieniłem jako trener przez to. Balans jest ważny i na pewno ta autonomia, którą masz, połączenie tego wszystkiego jest fajne i wielu osób to zrozumiało. Firmy to zrozumiały pod względem kosztowym bardziej oczywiście. Że nie muszą płacić za dwadzieścia pięć noclegów razy dwa w hotelu gdzieś tam. A to już w ogóle jest odlot przy szkoleniach międzynarodowych, jakby doceńmy to, tak? Masz dwudziestu pięciu uczestników w dużych firmach, każdy z nich jest na przykład, wiesz z innych krajów, tak? Muszą przylecieć, nie? Nim odlecą do Berlina, lecą na Helsinki, gdziekolwiek lecą. Loty, hotele, jakby diety, nie? Jakby to wszystko, to jest odlot. Więc, no firmy nie są głupie, że tak powiem, też liczą. Myślę, że to nie zniknie i znowu to jest kwestia tego, tego czy ten kontent jest wart, dobry tego, czy jest dobry i wart tego, żeby się spotkać, to jest jedna rzecz. A czasem po prostu jest dobry kontent, który może wygrać tym, że można to fajnie zrobić wirtualnie, czyli po prostu robić to z sensem.

J.P.: A skoro mówimy o kontencie, który można robić wirtualnie to zdradź jeszcze gdzie Was możemy znaleźć, stronę internetową, social media? Oczywiście wszystkie linki dodamy też do opisu. 

W.M.: Jeśli chcecie najświeższe informacje i dowiedzieć się co się dzieje i co robimy i też porcję wiedzy, update z tego czym się zajmuje Meaning Makers to zapraszam Was na nasz profil na LinkedIn. Dobijamy już do dwóch tysięcy obserwujących, więc cały czas są tam update, cały czas ileś tam wiedzy odnośnie jak trafiać przekazem do ludzkiego mózgu. To jest raz, strona, zawsze nasz adres ten sam, czyli meaningmakers.eu. Tam znajdziecie informacje o tym czym się zajmujemy. Poza tym kontent na instagramie, facebooku. Jesteśmy bardzo aktywni w mediach społecznościowych, oczywiście gdybym był sam to by tak nie było. Ale pozdrawiam przy okazji zespół, który nad tym pracuje, żeby też odsiedziały, kiedy ja tutaj wymyślam co napisać na tej tablicy i jakby ich czegoś nauczyć.   

J.P.: Super. To ja też pozdrawiam zespół, no i co, i życzę, żeby ten 2021 był jeszcze lepszy niż 2020 i wszystkie inne, inne poprzednie. No i… No i co? Powodzenia w dalszym, w dalszym rozwoju firmy wirtualnej i w wirtualnym i offlajnowym.

W.M.: Dzięki, nawzajem.

J.P.: Super, wielkie dzięki za rozmowę.

W.M.: Dziękuję bardzo.

J.P.: A my widzimy się jak zawsze już w przyszłym tygodniu w środę o godzinie 10:00. No i do zobaczenia w onlajnie tym razem, już za tydzień. Cześć!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *