Uncategorized

Sprzedaż roślin online. Jak zazielenić domy i biura w całej Polsce – Zdalnie o onlajnie #046

Transkrypcja odcinka na dole wpisu.

➡️ Jak sprzedawać rośliny przez internet?
➡️ Czy warto mieć rośliny w swoim otoczeniu?
➡️ Czym jest makrama?
➡️ Dlaczego sprzedaż live np. na Facebooku nie sprawdza się we wszystkich branżach?
➡️ Czym jest metoda lean startup i jak ma się ona do sprzedaży kwiatów?

Między innymi o tym rozmawiamy w tym odcinku Zdalnie o onlajnie. Moim gościem jest Miłosz Jarosiewicz – założyciel sklepu z roślinami Mała Szklarnia.

Strona sklepu:
https://malaszklarnia.pl/
Fanpage:
https://www.facebook.com/malaszklarnia
Instagram:
https://www.instagram.com/malaszklarnia/
Kanał YouTube:
https://www.youtube.com/malaszklarnia

Najnowsze odcinki Zdalnie o onlajnie znajdziesz na:
https://zdalnie.vireomedia.pl/
https://facebook.com/VireoMedia/

Zdalnie o onlajnie w formie podcastu odsłuchasz tutaj:
Spotify:
https://open.spotify.com/show/2CUILNoZEZ5E8oF2glF7c5
Google Podcasts:
https://www.google.com/podcasts?feed=aHR0cHM6Ly9hbmNob3IuZm0vcy8yZTQ0MjE0NC9wb2RjYXN0L3Jzcw==
Anchor:
https://anchor.fm/zdalnie-o-onlajnie
Breaker:
https://www.breaker.audio/zdalnie-o-onlajnie
Overcast:
https://overcast.fm/itunes1525424122/zdalnie-o-onlajnie
Pocket Casts:
https://pca.st/fwltcvep
Radio Public:
https://radiopublic.com/zdalnie-o-onlajnie-Gyqw3x

Janusz Pietroszek: Cześć, witam was serdecznie w kolejnym odcinku Zdalnie o onlajnie, ja się nazywam Janusz Pietroszek, a moim dzisiejszym gościem jest Miłosz Jarosiewicz, założyciel sklepu z roślinami Mała szklarnia. Cześć Miłoszu.

Miłosz Jarosiewicz: Cześć Janusz, witam serdecznie wszystkich słuchaczy.

J.P.: Powiedz coś więcej na temat swojego sklepu, czym się zajmujesz, gdzie ten sklep się znajduje, gdzie te sklepy się znajdują. No i może coś więcej na temat sklepu internetowego. Czym właściwie jest Mała Szklarnia?

M.J.: Mała Szklarnia to jest koncept, który powstał w głowie mojej i mojej dziewczyny około dwa lata temu. Jest związana z tym oczywiście pewna historia, mianowicie ja pracowałem wtedy w Softerhousie. Jeden z naszych klientów tworzył taki startup zajmujący się roślinami w Londynie. Miałem bardzo zielone biuro też, temat był dla mnie bliski, a Karolina z kolei też siedziała w temacie robiła masę słowików, wyplatała makramy, mocno się tymi roślinami interesowała. No i po jakimś czasie pojechaliśmy na urlop do Portugalii, tam ta roślinność jest bardzo ciekawa i w jednym z miejsc, gdzieś przechodząc obok takiej dużej, dużej szklarni obok Lizbony stwierdziliśmy, że a może we Wrocławiu też stworzymy małą szklarnię i w ten sposób otworzyliśmy sklep z roślinami “Mała Szklarnia”. Generalnie jest to miejsce dla każdego roślinomaniaka w Polsce, tak lubię to nazywać, dlatego że z roślinami wiąże się też trochę inna rzecz, bo też są doniczki, osłonki, są różne mieszanki ziemi, kwietniki, makramy, lasy w słoiku, różne środki do ochrony tych roślin. Dlatego chcieliśmy stworzyć taki koncept, w którym po pierwsze ktoś będzie mógł wejść w ten świat roślin, nauczyć się w jaki sposób je pielęgnować, rozpoznawać, dbać o nie. Dostanie eksperckie doradztwo, no i w ten sposób będzie taką małą szklarnię mógł też tworzyć w swoim mieszkaniu. No i zaczęło się od tego, że otworzyliśmy sklep stacjonarny we Wrocławiu, to był listopad poprzedniego roku, czyli 2019 tego, a my mniej więcej po niecałym pół roku otworzyliśmy sklep online i związało się to równo z rozpoczęciem pandemii niemalże, bo w tym największym chaosie pamiętam, symboliczna wtedy była data 13 Marca w piątek. Zamknęliśmy sklep stacjonarny, bo jakby rosły te obawy związane z pandemią, zrobiliśmy szybki restart naszej działalności, zastanawialiśmy się, jak się przystosować do tej sytuacji. No i rozpoczęła się sprzedaż online, taka stricte po grupach dyskusyjnych, przez facebooka, jak włączyłem wtedy platformę e-commerce dla nas, no i w kwietniu odpaliliśmy sklep online, no i tyle, to się potoczyło dalej.

J.P.: Dwa pytania, co to są makramy?

M.J.: Makramy.

J.P.: Co to jest?

M.J.: Makrama jest to zwyczajowo są to takie kwietniki wyplatane ze specjalnego sznurka. Ja mogę nawet pokazać.

J.P.: Takie wiszące coś tak?

M.J.: Tak, tak tak, to są takie wiszące makramy, patrzę czy są gdzieś za mną, widzę jedną. To może przerwę i pokażę od razu. To coś takiego, więc od razu widać co to jest.

J.P.: A okay.

M.J.: Coś takiego, to jest wypleciona makrama. To jest taka makrama ozdobna, natomiast są też takie z miejscem na doniczkę. Można powiesić tam roślinę i wtedy to służy jako kwietnik na ścianie.

J.P.: Okay, dobra, jak czegoś nie rozumiem po drodze to zawsze próbuję zapamiętać, żeby zapytać, bo […]

M.J.: Jasne.

J.P.: Bo później zapominam. No i drugie pytanie już bardziej nawiązujące do tego, co mówiłeś. Zaczęliście sprzedawać online, gdzieś tam po jakichś grupach facebookowych itd. W momencie, kiedy zaczęła się pandemia i zamknęliście sklep, czy zaczęliście myśleć o tym już wcześniej?

M.J.: Wiesz co, dla mnie e-commerce w ogóle, ja mam takie podłoże marketera tzn. Jako marketingowiec pracuję od dziesięciu lat ponad, dlatego zawsze wiązałem gdzieś swoją przyszłość z e-commercem i bardzo mocno wierzyłem w e-commerce, więc no nie jest też to mój pierwszy sklep internetowy. Także już od tam założenia domeny wiedziałem, że będziemy mieć sklep internetowy, tylko że parę miesięcy zajęła mi praca nad sklepem i to tak trochę powiązało myślę, że był on w miarę dopracowany przy starcie, choć daleko mu było do ideału i tego, co chciałem osiągnąć. Natomiast od listopada de facto dość intensywnie nad tym pracowałem, więc w marcu, kiedy ta pandemia się zaczęła to on był na takim wykończeniu. Natomiast wiem, że no nie jedna marka dopiero gdzieś po jakimś czasie zaczęła te prace, no i wiadomo, że troszeczkę czasu trzeba na to poświęcić.’

M.J.: Dokładnie, idealny.

J.P.: A powiedz, bo jakby ja tu już prowadziłem wywiady z osobami, które nawet uczą tańca online, chociaż wydawało mi się to niemożliwe, ale nadal trudno mi sobie wyobrazić, że można sprzedawać rośliny przez internet. No bo taka roślina, to jest delikatne stworzenie i jak to? Jak to robicie? Co jest waszym sekretem? 

M.J.: Raz taką odpowiedź już ułożyłem, bo to pytanie pojawia się często i ja się cieszę, że to pytanie się pojawia, dlatego, że w momencie, kiedy ty pytasz mnie, czy rośliny można bezpiecznie wysłać przez internet, jest dla mnie sygnałem, że jeszcze nie każdy w Polsce o tym wiem. To znaczy, że ten rynek cały czas się rozwija, nie jest u piku. Tak jak mówimy, że Bitcoina trzeba sprzedawać, jak już twój taksówkarz zaczyna Ci o tym opowiadać itd. Rośliny da się wysłać przez internet, czy przez kuriera. Bardzo dużo czasu poświęciliśmy na to, żeby opracować taki bezpieczny sposób wysyłki tych roślin, bo na pewno trzeba wspomnieć o tym, że są bardzo bardzo delikatne, nie lubią zmian tzn, reagują szybko na zmianę tempa natury, światła, jakąś ilość wody w doniczce. Do tego trzeba wspomnieć, że czasami jeden listek kosztuje setki złotych, a nawet tysięcy. To już są bardziej rzadkie rośliny, no i w momencie, kiedy jeden liść kosztuje paręset złotych, a my go już w transporcie uszkodzimy to jednak trochę szkoda, dlatego opracowaliśmy taki system, w którym nic się nie dzieje. Zespół prawie dziesięciu osób czuwa nad tym, żeby te rośliny były bezpiecznie zapakowane, więc zabezpieczyć ziemię w tej doniczce, otulamy całą tą roślinę, żeby listki się nie uszkodziły, to wszystko mocujemy w tym kartonie. No ja się śmieję, że czasami jedną paczkę pakujemy do godziny czasu, co moim zdaniem, to jest bardzo dużo czasu uwzględniając jakieś standardowe zakupy w e-commers, gdzie płacimy powiedzmy 18 czy 15 czy 18, 20 złotych za wysyłkę kurierską. Trzeba zapłacić temu kurierowi za nadanie paczki, natomiast no proszę sobie doliczyć jeszcze godzinę, roboczo godzinę, która idzie na zapakowanie, ale jest też śmieszna historia, bo zanim to dla mnie to stało się takie oczywiste, to kiedy myślałem o sprzedaży przez internet roślin, to pierwsze moje pomysły były takie, że będzie taka sprzedaż live. To znaczy wchodzisz na stronę, jest tam jakiś czat, no u ktoś z kamerkę po prostu pokazuje Ci dany egzemplarz: o to twoja roslina, czy Ci się podoba, możesz ja obejrzeć z kazdej strony. Okay biorę, to pakujemy. Z dzisiejszej perspektywy, no jest to nierealistyczne, to zajmowałoby dużo więcej czasu, no i na pewno też finalnie okazało się, że nie jest to potrzebne, kiedy robimy zdjęcie produktu, który jest w sprzedaży to robimy wszystko, co możemy, żeby ten egzemplarz, który każdy z naszych klientów dostaje był bardzo zbliżony do tego, co jest na zdjęciu. Wiadomo, że są to żywe istoty i zakładamy jakieś 10/20% odchyłów, natomiast ani nie pokazujemy najlepszych egzemplarzy, żeby nie przesadzać i jakby nie sprzedawać tego, czego nie mamy. Także koniec końców już wysłaliśmy myślę, że dobre parędziesiąt tysięcy tych roślin, nauczyliśmy się, jak je prezentować, jak je pakować i co robić, żeby docierały do praktycznie każdego zakątka Polski.

J.P.: To jest ciekawe, co powiedziałeś o rych takich nazwijmy to licytacjach. Też rozmawiałem kiedyś z taką firmą, z przedstawicielami tej firmy, którzy prowadzą sieć lombardów gdzieś tam w Elblągu czy gdzieś tam w okolicy i u nich to mega mega się wstrzelili z tematem. A to też wynika z tego, że oni bardzo różne rzeczy sprzedają, dużo z tych rzeczy jest droższych, bo zakładam, że tam niektóre roślinki są tam po kilkanaście złotych na przykład, a oni sprzedawali tam po kilka tysięcy, nie wiem, po kilkaset złotych, jakieś wisiorki, jakieś playstation, coś tam, no i nie ukrywajmy w lombardzie spektrum przedmiotów, jakie można kupić jest bardzo szerokie. I oni na przykład, im to świetnie się sprawdziło, oni jakieś tam grupy na facebooku założyli, mieli stałych fanów, którzy, co aukcję coś kupowali, a nawet samochód licytowali parę tygodni temu, więc da się. Ale właśnie to jest ciekawe, co mówisz, że to nie w każdej branży się sprawdzi. No bo rzeczywiście jeżeliby prowadzić u was coś takiego, jeżeli inna sprzedaż się, jest po prostu dobrze działa to rzeczywiście mogło to być nieadekwatne do czasu i jakby nakładów czasowych, technicznych, finansowych itd. Więc, to też dobra uwaga, żeby dobrze sobie, że nie każda metoda sprzedażowa zadziała przy każdym biznesie, tylko to jest jednak szerokie […]

M.J.: Jeżeli mogę skomentować to, wydaje mi się, że nie jeden lombard sprzedaje rzeczy na Allegro i chyba nie widziałbym problemu w tym, żeby robić zdjęcia tych łańcuszków, samochodów. W roślinach jest to o tyle specyficzne, że masz jakby jeden gatunek, jedną odmianę tej rośliny. No ja mam ich ileś tam sztuk i każda wygląda troszeczkę inaczej, bo jest to żywa istotna, ona po prostu rośnie, więc za trzy tygodnie będzie w ogóle inaczej troszeczkę wyglądała niż w momencie, kiedy ja zrobiłem jej zdjęcie. Natomiast, na pewno jest to o tyle ciekawe, że kiedy gdzieś manewrujemy formą sprzedaży to wzbudzamy zainteresowanie i na pewno czyni jakąś różnicę jeśli ja bym teraz zrobił live sprzedażowego to proces sprzedaży jest podobny. Po prostu ktoś wybiera roślinę i ja mu ją wysyłam, ale ta forma podania tego, co może kupić będzie inna niż to, co widział do tej pory, nie będzie to filmik na YouTube, nie będzie to zdjęcie, a będzie to live, więc pod tym kątem jest to ciekawe.

J.P.: Ale jeszcze apropo jeszcze filmików na YouTube, też widziałem, przeglądałem sobie was kanał. Bardzo fajnie to macie prowadzone, w sensie, tam macie tematykę taką, taki nazwijmy to content marketing o dbaniu o rośliny itd. I to jest absolutnie nie moja tematyka, to tak, że tak powiem na marginesie, bo ja jestem w stanie ususzyć kaktusa, ale myślę, że moja żona by się bardziej czyś takim zainteresowała, bo to ona jednak no to ona jest tą, którą podlewa te kwiatki o tym pamięta. Natomiast, niektóre te filmiki są bardzo fajne, a to robicie jakby własnym sumptem, czy to gdzieś tam zlecać na zewnątrz?

M.J.: Tak jest większość z nich prowadzi Ola, która, którą też można spotkać w naszym sklepie stacjonarnym. Najczęściej w filmiku widać mnie, jak prezentuję jakieś tam dostawy, natomiast generalnie grubą większość foto i video realizowałem ja od początku. W tym momencie zaczynam to przerzucać to na zewnętrznych wykonawców, bo po prostu czasowo się z tym nie wyrabiam. Poza tym też nie jestem jakoś, nie mam jakiegoś mega skilla do tego robię to hobbystycznie totalnie. Natomiast, w którymś momencie warto takie rzeczy oddawać ludziom, którzy się w tym specjalizują no i tak jest to forma content marketingu, ale też budowanie rozpoznawalności marki. Ludzie zaczynają utożsamiać się z naszą marką poprzez te filmiki, kojarzą Olę, dostajemy masę, masę bardzo ciepłych komentarzy, że super widzieć taką ekspercką wiedzę, ale też w jakiś inny sposób reagują, kiedy idą do sklepu i widzą Olę w sklepie. Jakby to wydaje nam się, że znamy tą drugą osobę, mamy takie podświadome poparcie jej eksperckiej wiedzy, więc ma to wiele korzyści.

J.P.: Tak to jest w ogóle bardzo bardzo ciekawe zjawisko, jak się spotyka kogoś z internetu. Mam takiego kolegę, z którym też zresztą wywiad robiłem, który jest fotografem, mieszka w Anglii i on prowadzi takiego vloga na temat fotografii analogowej. Jakiś chłopak, instagramer, czy ktoś tam z nim robił wywiad na live na instagramie i też tam właśnie to mnie tak uderzyło, on tak powiedział: no to jest takie dziwne uczucie, że on tego człowieka z internetu to on go teraz widzi, nie, że on się czuje jakby gadał z kimś sławnym, rozumiesz? To jest takie śmieszne, bo to wiadomo, no Bradem Pittem to on nie jest, ale rzeczywiście jest takie wrażenie jakbyśmy już z kimś rozmawiali co najmniej kilka razy, nie? I nie wiem, jakbyśmy kogoś takiego zobaczyli na ulicy to zwrócimy uwagę i będziemy się zastanawiać przez pół drogi, czy to był ktoś znajomy, czy my go gdzieś widzieliśmy. Ja tak też czasami mam, że gdzieś idę sobie przez Wrocław, patrzę, kurdę mówić cześć, czy to jest ktoś kogo, gdzieś w internecie widziałem, czy to jakiś znajomy, którego gdzieś tam pamiętam. Czasami mam taką właśnie wątpliwość, nie? Rzeczywiście te procesy, zresztą wiesz jako marketer to na pewno to też jest wszystko świadome i wiele może, że to po prostu nasze mózgi działają nie, no ale chciałem właśnie powiedzieć, że bardzo fajną robotę tam robicie. Przeglądałem sobie fajnie to jest zrobione, jeszcze jak to własnym sumptem to już w ogóle całkiem całkiem spoko, także szacun.

M.J.: To miło słyszeć.

J.P.: Dobra, to powiedz jeszcze tak, jakby samo, samo pakowanie itd to jest myślę duże wyzwanie. Natomiast, jednak praca w sklepie stacjonarnym i prowadzenie sklepu internetowego to są chyba całkiem różne rzeczy, tak organizacyjnie itd czy nie? Jakby to z twojej perspektywy wyglądało, czy twoim zdaniem na przykład jest, nie wiem łatwiej prowadzić sklep stacjonarny, czy łatwiej jest prowadzić sklep internetowy, czy może to jest tak różne, że tego nie da się porównać?

M.J.: Jest różne, ciężko byłoby mi ocenić stopień trudności na pewno trudniej jeszcze jest z pakowaniem roślin, dlatego że do sklepu stacjonarnego się przychodzi, wychodzi się z torbami, w których są te rośliny, a kiedy realizuję zamówienia internetowe no to muszę to skompletować, wydrukować listę, czy tam przemielić przez system, skompletować zamówienie, spakować, nadać, tak dalej i tak dalej, więc myślę, że sklep internetowy jest troszeczkę jednak trudniejszy, ale to też zależy od branży, bo to ma swoje plusy i minusy, jeśli to byłyby jakieś książki to prawdopodobnie wysyłka i cały ten fulfilment byłby dużo łatwiejszy i szybszy. Więc nie chcę oceniać łatwe – trudne, to jest po prostu taka jakaś hybryda, połączenie, że ja mam akurat online i offline. Uważam, że ma to wiele plusów i na tym się może skupię. W tym momencie bierzemy, zostaliśmy zaproszeni do udziału w takiej akcji organizowanej przez miasto Wrocław i uniwersytet SWPS, która się nazywa Wrocław Zdalnie Lokalnie i lokalnie zmienia znaczenie, tak się ta kampania nazywa. No i ona ma na celu gdzieś oczywiście zachęcenie do wsparcia lokalnych przedsiębiorstw, ale też zachęcenie przedsiębiorców do tej transformacji do sprzedaży internetowej. No i u nas tak trochę było, my zaczęliśmy od sklepu stacjonarnego we Wrocławiu, to też jest moje rodzinne miasto, więc tu znam dużo ludzi, łatwiej było mi w jakiś sposób sobie tą bazę stworzyć, zbudować tą podstawę popularności czy rozpoznawalności brandu. Wszystkie wysiłki najpierw skupiliśmy na tym, żeby zbudować tą rozpoznawalność we Wrocławiu, zdobyć zaufanie, rozmawiać z tą społecznością i na tej podstawie stworzyliśmy sklep internetowy i zaczęliśmy rozwijać się trochę dalej. To mi przypomina, mam nadzieję, że się nie przestrzelę, ale z tego co pamiętam Uber miał taki model, kiedy zastanawiał się nad tym, żeby wejść w nowe miasto to musiał równocześnie zadbać o to, żeby mieć i klientów i kierowców, więc nie pamiętam już dokładnie jaką oni mieli metodę, czy to był jakiś landing page czy pobrania aplikacji inne gdzieś tam wypuszczali te wici, patrzyli jakie jest zainteresowanie, zbierali wstępne jakieś zgłoszenia. No i żeby odpalić tą aplikację w nowym mieście no to nie może być jeden kierowca i na przykład tysiąc chętnych pasażerów, więc tu właśnie najpierw stricte skoncentrowaliśmy się na jednym mieście. Myślę, że to pomogło w tym, żeby tą popularność później zdobywać w całym kraju, no ale to oczywiście jest też stała praca w mediach społecznościowych, gdzie jesteśmy bardzo aktywni, otworzyliśmy sklep stacjonarny w Krakowie po w Kwietniu tego roku, czyli półtora roku po otwarciu pierwszego, to było po prostu następstwo, jakiś kolejny krok, który mogliśmy zrobić w rozwoju tego biznesu. 

J.P.: A jeżeli chodzi, bo jakby domyślam się, że na rynku takim stacjonarnym powiedzmy to jest no chyba, jest dość duża konkurencja, a jak to wygląda w przypadku rynku online. Czy dużo osób już wpadło na to, żeby sprzedawać rośliny online?

M.J.: Wiesz co, pandemia na pewno spotęgowała cały trend związany z roślinami, ale nie tylko, też z wystrojem wnętrz. Na pewno jakby ten taki jeden przekaz, który staram się na lewo i prawo dawać to to, że e-commerce to przyszłość i naprawdę warto, warto się tym interesować i próbować wiązać z tym przyszłość taką przedsiębiorczą. Bo ciekawostką jest na przykład, że producent farb któryś, któryś z producentów farb, chyba w zeszłym roku tam marzec, kwiecień, maj miał wzrost sprzedaży typu 100%, bo ludzie nagle wrócili do domu, rozejrzeli się i zobaczyli, że można coś zrobić w tym domu. Ja też na biznes lubię patrzeć z perspektywy klienta i zawsze to robię, sam po sobie zauważyłem, że w momencie, kiedy ta pandemia się zaczęła, wszyscy zostaliśmy zamknięci w domach to, no sam zauważyłem, że kurcze w tym domu jest troszeczkę pusto i gdzieś, jak wcześniej o tym nie myślałem, tak wtedy zacząłem myśleć: okay, to może jakiś obraz powieszę, trochę więcej roślin by się przydało, może wymienie sobie fotel, może kanapę, więc pandemia uruchomiła wiele trendów. No i jednym z nich jest ta rośliny domowe, więc otworzyło się trochę sklepów stacjonarnych, bo wcześniej myślę, że bardzo mówiliśmy tutaj o kwiaciarniach typowo sklepów z roślinami jako takich nie było, albo nie wiem, o tym się tak nie rozmawiało. Były to pojedyncze, takie sklepy specjalizujące się w tym. Ta pandemia to mocno wyrzuciła, no i w międzyczasie zaczęło powstawać dużo sklepów internetowych, zresztą jak myślałem o tym dzisiejszym podcaście, o tej rozmowie to doszedłem do wniosku, że gdyby mnie ktoś dzisiaj zapytał prawdopodobnie nie otwierałbym sklepu z roślinami. Dlatego że w biznesie bardzo ważny jest timing i ja otworzyłem z Karoliną ten sklep chyba w idealnym momencie. To znaczy tuż przed pandemią, jakby dopracowaliśmy sobie know-how, pierwsze procesy, jakieś ustaliliśmy, wyznaczyliśmy swoje miejsce, nie było tej konkurencji tak dużo, to były jakieś tam pojedyncze sklepy, to wszystko się zaczynało, a w momencie, kiedy wjechałą pandemia my byliśmy, oczywiście, że wszystko stanęło jakby na głowie, ale my mieliśmy to zaplecze i jakby w tym całym wirze pracy po 16 godzin dziennie, ciężko było nam się odnaleźć, bo tak dużo pracy, ale mieliśmy to pole startowe, a dzisiaj to jest jednak ten. Lubię porównywać to do bitcoina, ten bitcoin w mainstreamie, czyli wszyscy już o tym wiedzą, wszyscy są zachwyceni, wszyscy o tym mówią, no i ok dobra to otwieram sklep z roślinami. Ja myślę, że szukałbym branży takiej, która gdzieś tam wybuch ma przed sobą, no i tak trochę tych sklepów już powstało.

J.P.: A jeżeli chodzi o samo promowanie takiego sklepu, bo no zakładam, że to nie jest tak, że kupujesz sobie domenę, wrzucasz sobie, stawiasz sobie tam sklep jakiś na jakimś szopperze, czy jakimś innym czymś, no i pyk tysiące klientów, nie? To jest jakiś tam proces i zapewne no już jakieś tam budowanie marki i tak dalej, w jaki sposób, jakby co mógłbyś poradzić takiemu Januszowi biznesu, że tak powiem, którego właśnie chcą namówić. Chociażby miasto Wrocław chce namówić, żeby przeszedł do online, ma jakiś tam sklep, od czego on powinien zacząć? Taki człowiek, który nie ma za bardzo doświadczenia w tej materii, czy powinienem, nie wiem, znaleźć sobie jakąś agencję, która mu to obsłuży, czy może powinien zacząć sam się uczyć, założyć bloga, pisać jakieś teksty, żeby tam, czytać o pozycjonowaniu, o SEO. Jak to z twojej perspektywy to wygląda, takiego człowieka, który jest może nie całkiem zielony, ale nie ma jakiegoś takiego doświadczenia w sprzedaży online?

M.J.: Myślę, że tu zasada jest podobna zresztą jak przy startupach. Znaczy, biznes trzeba zwalidować, jeśli chcą ludzie, którzy chcą kupić to co sprzedajesz, to jest dobry znak i my zaczęliśmy od tego, że bardzo dużo się udzielaliśmy na grupach dyskusyjnych na Facebooku, tam widzieliśmy, że to zainteresowanie rośnie. W ogóle ciekawostką jest to nawet, żeby wykorzystywać takie narzędzia do badania trendów, nie pamiętam teraz, jak się jedno z nich nazywało, ale widziałem te wskazówki z google trends, oczywiscie jest znane narzędzie, no ale tam pokazywało popularność fraz. No i te rośliny miały tam wybuch, z 5, 10, 15 na 80, 100 i my pierwsze sprzedaże realizowaliśmy nie mając sklepu, to znaczy na grupach dyskusyjnych ktoś pisał: Hej, tam nie wiem, potrzebuję prezentu dla pracowników albo na jakąś tam okazję, no to my zaproponowaliśmy jakieś lasy w słoiku, czy małe kompozycje, ktoś pisał, że szuka takiej i takiej rośliny, “hej mam taką roślinę”, dokonywaliśmy jakichś transakcji, a potem sami zaczęli oferować, że mamy to i to i ludzie zaczęli odpowiadać, że chcą, więc tak naprawdę zwalidowaliśmy biznes zanim zaczęliśmy inwestować jakieś środki i myślę, że to jest kluczowe, bo Tobie, jeśli rozpoczynasz z biznesem, może wydawać się, że masz coś ekstra, ale tak nie jest bo nikt nie chce tego kupić. Więc, na pewno to jest kluczowe choć z drugiej strony trzeba brać pod uwagę, że pewne trendy dopiero się kształtują i może się na rynku pojawić popyt na to, co masz, ale osób o tym wie, mało osób tego chce, dlatego nie ma nigdy jednoznacznych odpowiedzi. Te trendy albo się wykorzystuje istniejące albo one powstają, bo nie wiem, masz coś jakiś kubek specjalny, którym nikt się nie interesuje, ale nagle trzech influencerów wrzuci, że ma taki kubek i masz boom. W tym momencie jeśli masz już założony sklep to cały ruch idzie do Ciebie, bo u Ciebie można to kupić od ręki, wiec no myślę, że nasz przykład pokazuje to wykorzystanie trendu. My już mieliśmy zapleczę sprzedażowe, pojawił się bardzo silny trend, my byliśmy go w stanie zaspokoić. Tak samo jak inne sklepy, które istniały już na rynku, bo każdy z nich bardzo bardzo mocno na tym skorzystał i się rozwinął, także tu myślę, że taką poradą na pewno byłoby szukanie faktycznej, realnej sprzedaży bez inwestowania znacznych środków w platformy i inne rozwiązania. No i ja też w tej swojej biznesowej podróży na pewno uczę się zabijać własny perfekcjonizm, czyli better done than perfect, bo miałem do tego skłonność, że przekładałem w nieskończoność, że muszę mieć idealny sklep, muszę mieć idealne to i to hamowało jakiekolwiek działania, natomiast lepiej jednak jest moim zdaniem robić rzeczy, sprawdzać, co działa, co nie działa, iterować czy tam wprowadzać małe zmiany, małe poprawki, robić kolejną rzecz, zbierać feedback, robić kolejną rzecz, zbierać feedback i tak dalej. Myślę, że podobnie jest z wszystkim nawet u Ciebie w twoim programie, jak nagrałeś pierwszy odcinek to, nie wiem, może byłeś i jesteś niezwykle do tego przygotowany, ale jest taka szansa, że nie byłeś zadowolony z wszystkiego, bo a to dźwięk, a to obraz, a to pytania, a już po 30 stym, po 40 stym jest coraz więcej wniosków, coraz więcej refleksji. Tak jakby nie trzeba mieć przy pierwszym odcinku idealnej okładki, nazwy, tematyki i programu gości na 30 kolejnych odcinków.

J.P.: To jest ciekawy temat, który poruszyłeś, bo to dokładnie tak było. W sensie zepsułem tam wszystko, co się dało. Tego aż tak nie widać, jak ktoś się nie zna, natomiast ja to wiem i też z tego jakieś wnioski wyciągnąłem później. Pomijając już fakt, że byłem tak zestresowany, bo ja zwykle stoję po tej lepszej, czyli drugiej stronie kamery i to ja filmuję i to ja mówię ludziom, co mają robić albo jak mają się ustawić. A nie że ja sam muszę występować i ja na początku, byłem, jezu, strasznie, sam się nagrywałem i się stresowałem. Nie widziałem w ogóle, że to jest możliwe, ale widocznie, ale na szczęście to trochę przechodzi z czasem.

M.J.: Nie to też super, to super.

J.P.: To o czym ty mówiłeś, to czytałem taką książkę, jak zakładałem zresztą swoją firmę Lean startup, to jest dokładnie to, o czym mówisz, czyli stworzyć coś zamiast siedzieć dwa lata w piwnicy i programować jakieś coś, co może się potem nikomu nie potrzebne, no to poświęcić tydzień, zrobić cokolwiek, wrzucić to do ludzi i zobaczyć, czy ktoś się w ogóle tym zainteresuje, nie? To jest dokładnie to i tak samo myślę właśnie z tymi sklepami, nie, że najpierw spróbować dotrzeć do klienta, czy on w ogóle chce kupić te krzaczki jakieś różne, czy nie chce, czy go to w ogóle nie interesuje, a jak się okaże, że tych klientów jest wystarczająco dużo, to już można poświęcić się, zainwestować coś tam czas, pieniądze i stworzyć coś więcej.

M.J.: No dla mnie takim tutaj przykładem jest, to nie jest już tajemnicą, bo w jednym wywiadzie już powiedziałem, że ja w momencie uruchomienia tej platformy, czyli sklepu internetowego w ciągu pierwszej doby zrobiłem pięciocyfrowy przychód. To mi po prostu pokazuje, że sama ta platforma sama ta platforma była automatyzacją procesu sprzedaży, który już istniał. To nie było tak, że ja wydałem kupę kasy, czasu i energii, na to, żeby dopracować sklep, który dopiero sprawdzę, czy działa i czy ma sens.  To było tylko i wyłącznie zautomatyzowanie tego, że sprzedaż prowadziłem spisując wszystko w excelu, pisząc na messengerze i platforma e-commerce służy temu, żeby ten produkt był już pokazany, było zdjecie, była cena, jest formularz zakupowy, gdzie ktoś może uzupełnić adres wysyłki, może automatycznie uiścić płatność, a to wszystko wpada już w jakimś gotowym wzorcu, który pomaga w realizacji tego zamówienia. Nie należy myśleć o tym, że sklep internetowy zmieni wszystko i przyniesie ci sprzedaż, to tak naprawdę jest miejsce, do którego kierujemy swoich klientów, gdzie mogą oni w łatwiejszy dla nas i dla nich sposób zrealizować zamówienie, dostać to, czego chcą.

J.P.: Mi się teraz jeszcze przypomniało, Jeden przykład, myśmy w trakcie pandemii, tam na początku jakby no wiadomo, w marcu zaczęły się telefony, że tutaj ten event odwołany, ten event odwołany, a my dużo takich eventów obsługiwaliśmy jeśli chodzi o video. Więc tylko odbierałem telefonu i słyszałem jak bardzo nie zarobię pieniędzy w tym roku, no i też zacząłem wtedy myśleć, że okay, trzeba coś wymyślić, bo to nie może być tak, że będę siedział w domu i nic nie robił, jestem pracoholikiem i muszę coś robić. I wtedy sobie przypomniałem, że mamy sprzed dwóch albo sprzed trzech lat pomysł na taką platformę e-learningową z kursami, związanymi właśnie z tematyką taką video, fotograficzną, marketingu, social media itd. I też było tak, że myśmy zaczęli jakby zrobiliśmy część tej platformy wcześniej, dwa, trzy lata wcześniej, ja ją tam sobie odnalazłem gdzieś tam, no i zacząłem w niej dłubać. Jeszcze z jakimś programistą się dogadałem, żeby mi pomógł, bo ja aż taki super w tym nie jestem. No i dbaliśmy i dbaliśmy, ja tak sobie moze jeszcze taką funkcję znaleźć, może taką, może coś tam, faktury, żeby się automatycznie wystawiały, coś, coś, coś. No i tak wypisałem to sobie i pomyślałem, a jak mi się nic nie sprzeda, to co? To ja zmarnuję teraz dwa miesiące, przez te dwa miesiące konkurencja wypuści swoje kursy, dokładnie te same tematy, bo nagle wszyscy zaczęli robić kursy i webinary. To tak myślę, kurcze to nie ma sensu, dobra róbmy podstawową wersję, odpalamy, zobaczymy, niech się dzieje, co chce nie? No i to bardzo dobrze zadziałało, jakby nie w ogóle nie żałuję, że nie mamy, nadal nie mamy niektórych z tych funkcjonalności, ale niektóre gdzieś tam powolutku sobie dodaje i to fajnie się kręci, więc to jest rzeczywiście. Jak ja bym chciał tak do perfekcji zrobić wszystko, tak jak chciałem, to myślę, że teraz powoli byśmy zaczęli publikować może pierwszy kurs nie? A to było, a dokładnie 14 miesięcy temu czy 13 opublikowaliśmy już pierwszy, więc nie ma co być perfekcjonistą trzeba zrobić tak, żeby działało w miarę, a jak nie będzie działało, to ktoś napisze maila, to się naprawi i już.

M.J.: Tak, tak, tak, no ważną podstawą jest ten zakres własnych kompetencji i ja jakby wiele rzeczy po prostu w ciągu ostatnich lat robiłem i przez to po prostu zaoszczędziłem tak. Bo jakbym nie robił marketingu to musiałbym, gdzieś to konsultować, szukać pomysłu na strategię, ktoś musiałby mi pisać posty, robić grafiki itd. Itd., więc no jednak mówię sobie, że dużo zaoszczędziłem i czasu i pieniędzy przez to, że sam te kompetencje do firmy wnoszę, dlatego też mam takie podejście, że w ogóle lubię się bardzo uczyć i robić nowe rzeczy, próbować, eksperymentować. Za każdym razem jest to pewna forma jakby zabijania czy akceptowania własnego wstydu, tego mierzenia się z porażką, z tym, że coś nie wychodzi. Gdzieś na własną rękę staram się dużo też kontentu tworzyć, czy to jakieś instagram story czy vlog, czy podcast i oczywiście te pierwsze razy to ciężko się na to patrzy zwykle, ale wiem, że jeśli wstyd mi jest coś publikować to znaczy, że się czegoś nauczyłem. A najważniejsze jest to, że to zrobiłem w ogóle, że odpaliłem ten aparat, że ten telefon do ręki zacząłem nagrywać. Generalnie wydaje mi się, że założenia trochę za dużo rzeczy bierzemy zbyt poważnie i traktujemy zbyt poważnie i patrząc na pięknie wypicowane profili na instagramie my też musimy mieć super zdjęcia, musimy mieć super zdjęcia, super wyglądać, musimy jeść super rzeczy. Jak nie mamy tego to nie mamy nic do powiedzenia, no wydaje mi się, że te rzeczy się wydobywają z nas, jak robimy coś, a jak nie robimy nic no to ciężko, żeby coś z nas wyszło, coś ewoluowało.

J.P.: Poza tym to też jakby te media to wszystko to jest tak nowe, że to nie jest tak, że mamy tak, jak nie wiem, że istnieje już od 100 lat, że są specjaliści, do których można iść i się wszystkiego nauczyć i w ogóle 10 lat przy jakimś mistrzu pracować i później się jest tym super rzemieślnikiem. Tylko to po pierwsze jest nowe, po drugie jest coraz nowsze, to cały czas ewoluuje, więc jedyny sposób, żeby czegoś takiego się nauczyć to po prostu to robić, a człowiek uczy się na błędach, więc robić z błędami, a potem robić tych błędów mniej, a potem znowu więcej, bo znowu wchodzi jakaś nowa platforma, albo nowa forma i tak dalej. No i w ten sposób i no odwagi!

M.J.: Też trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że nie każdy chce istnieć w mediach społecznościowych, pokazywać swoją twarz. To też jest akceptowalne, szczególnie w przypadku bardziej introwertycznych ludzi albo takich, którzy nie lubią pokazywać siebie, tego, co robią. No mogą oni rozwijać oczywiście inne kompetencje, ale wydaje mi się, że ta możliwość tworzenia kontentu jest też na pewno w jakimś stopniu terapeutyczna i trochę jednak pomaga w takim rozwoju własnym, uczy nas samych trochę o nas samych. To jest też tak, że jak rozmawiamy z kimś, mamy jakąś myśl, mamy jakąś tezę np. E-commerce to przyszłość i chciałbym napisać posta i napiszę tam trzy akapity i opublikuję, ktoś mi skomentuje, a potem porozmawiam z tobą o tym. Nagle w mojej głowie zaczynają się pojawiać myśli, które są kontynuacją tego, któych nie miałem pisząc tego posta. Mówi się, że bogaci myślą na papierze itd, w momencie, kiedy zaczynamy coś zapisywać to musimy zapisać to musimy zapisać trzy zdania, żeby w naszej głowie w ogóle pojawiły się kolejne trzy, żeby pojawiło się rozwinięcie. Musimy odblokować pewne rzeczy, dlatego to tworzenie kontentu, te rozmowy, pisanie jakieś takie, czy morning journal, pisanie porannego notatnika, czyli wyrzucanie tego z podświadomości. Moim zdaniem są pomocne właśnie w takiej ewolucji, czy no rozwoju własnego ja.

J.P.: W ogóle robienie czegoś nowego to jest przecież cały czas. Jakby jak się nie robi czegoś nowego to się człowiek nie rozwija. Ja właśnie w zeszłym roku miałem tak, że zacząłem gdzieś tam pracę na uczelni i zacząłem tam współpracować z takim serwisem, powiedzmy piszę jakieś tam artykuły, gdzieś tam z mojej dziedziny i też muszę powiedzieć, że to jest jakby coś, co teoretycznie mógłbym robić te artykuły itd. No i skończyłem dziennikarstwo, więc teoretycznie mam papiery na to, że jestem dziennikarz i mogę pisać, natomiast nie robiłem tego, bo zajmowałem się filmem i teraz, jak zacząłem to robić to po pierwsze to też było jakieś przełamanie, bo pod swoim nazwiskiem muszę napisać coś, jakąś opinię na przykład czy coś i ktoś się może przyczepić, że ma inne zdanie albo inną wizję. To też jest takie trochę, trzeba trochę odwagi, a po drugie przygotowując się chociażby do tych zajęć, które prowadziłem albo do tych artykułów się strasznie dużo nauczyłem różnych rzeczy, bo znam jakiś temat no i mogę o nim napisać stronę A4, ale żeby napisać trochę ciekawiej no to robiłem sobie research i nagle się okazywało, że o! Tak było, ale teraz jest coś nowego, jakaś nowa metoda albo o coś takiego, ale można to ugryźć w ten sposób o a tu jest świetny przykład, żeby prostym językiem wytłumaczyć coś skomplikowanego. I naprawdę ostatnie kilkanaście miesięcy poza jakby no całą tą dziwną sytuacją i tym, że ten biznes taki trochę był, że nie wiadomo, co będzie no to uważam to z aabrdzo rok. W sensie takim nazwijmy to samo rozwojowym, nie? Po prostu czuję, że w ciągu ostatniego roku więcej się nauczyłem, niż załóżmy w ciągu ostatnich poprzednich jeszcze trzech lat załóżmy mniej więcej.

M.J.: Wiesz, co nawet słuchając tego, co mówisz w ogóle mam wrażenie, że niestety słowo rozwój osobisty dostało trochę po tyłku i nie potrzebnie, ja się tym interesuje dobrych paręnaście lat, brzmi dziwnie […]

J.P.: No spaczone zostało trochę przez tych coachów w cudzysłowiu.

M.J.: Dokładnie i jednak kiedy, gdzieś myślę, że przepracowałem sobie spojrzenie na to, bo rozwój osobisty tam Richard Bandler, NLP, Mateusz Grzesiak, czy jakieś tam inne znane postacie. To wszystko zostało wrzucone do jednego worka i mam wrażenie, że sporo ludzi, gdzieś tam w moim wieku i więcej, czy tam 85 – 95 , może trzeci rocznik tak na to patrzą podejrzliwie, że a to taka siara trochę, a jednak uważam, że ten własny rozwój, że ten własny rozwój, można odwrócić te słowa, jest turbo ważny i fajnie może by było gdyby to wróciło w jakiejś takiej bardziej pozytywnej otoczce i aurze, bo to jest po prostu bardzo ważne.

J.P.: Ale myślę, że każdy jakby nawet nie nazywając tego rozwojem osobistym jakoś tak się rozwija, no bo jak się człowiek nie rozwija, tylko stoi w miejscu się zwija, no bo wszystko idzie do przodu, więc nawet jakbyśmy nie chcieli to jako przedsiębiorcy musimy. Rynek nas do tego zmusza i to jest dosyć dobre i stymulujące, może męczące, ale myślę, że dobre. 

M.J.: Jak męczące to znaczy, że jakiś wysiłek został włożony.

J.P.: Jak bolą mięśnie to znaczy, że był dobry trening

M.J.: Tak, tak.

J.P.: Super, wiesz co trochę dobiegliśmy od tematyki, polecieliśmy w stronę w stronę filozofii i rozwoju, więc jeszcze na zakończenie wróćmy do tematu roślin. Twojego biznesu. Powiedz, gdzie Cię znajdziemy, jakaś strona internetowa, wasz sklep, social media, gdzie gdzie widzowie mogliby zajrzeć i zakupić sobie roślinki albo na przykład dowiedzieć się o nich czegoś więcej.

M.J.: Jasne, jest to przede wszystkim strona internetowa MałaSzklarnia.pl i tam my się, te nasze działania wszystkie łączą, mamy facebooka to też jest adres Mała Szklarnia, Instagrama Mała Szklarnia, na YouTube rozwijamy kanał o pielęgnacji roślin, gdzie można posłuchać w jaki sposób pielęgnować poszczególne gatunki roślin, jak monstera, filodendron, begonia, lokacja, aglonema i wiele innych, czy też posłuchać o tym, jakie są choroby roślin, jakie szkodniki te rośliny atakują. Dlaczego warto te rośliny mieć i jak już trochę wracamy do tematu, to na pewno rośliny w otoczeniu zmieniając sporo. Zresztą widać w moim otoczeniu trochę, że tam na przykład mamy taką, prawie trafiłem, gablotkę, gdzie akurat w domu trzymamy rośliny kolekcjonerskie. Karolina się tym głównie zajmuje, gablotka jest po to, żeby odtworzyć bardziej naturalne warunki dla tych roślin, bo jednak dużo roślin, które widzimy na rynku to rośliny egzotyczne. Dlatego mówiąc o pielęgnacji, mówimy o tym, żeby dać tym roślinom taką imitację tych warunków naturalnych, jak ona przyszła do nas, gdzieś z Ameryki Południowej, czy z innych miejsc, to nie wiem. Jeśli jest to paprotka czy kalatea i są to jakieś niskie warstwy lasów tropikalnych, gdzie jest półcień, jest wilgotno. W momencie kiedy taką kalatea przyniesiemy do domu i postawimy na słońcu, nie będziemy jej podlewać, będzie suche powietrze no to ona automatycznie zacznie nam umierać dopiero, jak ją przestawimy trochę do takiego bardziej naturalnego środowiska, czy tego półcienia, zapewnimy jej wilgotność powietrza. No to będzie jej lepiej, zaczynie odżywać, te liście będą rosnąć, więc tu takie gablotki służą temu, żeby tą wilgotność powietrza na przykład podnieść plus zapewnić im odpowiednie nasłonecznienie. Tu można wejść oczywiście w dość szeroki temat naświetlania roślin, czyli dawania im tego impulsu do wzrostu czy do rozwoju systemu korzeniowego. Za mną też gdzieś tam na szafce mam ustawione rośliny, na pewno bycie w otoczeniu roślin dużo zmienia. Dla mnie też symboliczna jest taka sytuacja, może ktoś z was też tego doświadczył, przeprowadzka. Miałem takie mieszkanie, w którym był bardzo duży salon, tam miałem poustawiane rośliny i zawsze w głowie mam ten obraz, kiedy wchodzę do tego salonu i jest po prostu taka zielona otoczka. Od razu tworzy się taki jakiś przytulny klimat, a w momencie wyprowadzki, kiedy te wszystkie rośliny wyniosłem, wszedłem na koniec do tego pustego pokoju to ma się wrażenie, że jest to zupełnie inne miejsce, o innej energii. Także, myślę, że dobrze one wpływają na nasze samopoczucie i komfort psychiczny plus rośliny jako istoty żywe mają w sobie to, że musimy o nie dbać i mamy w głowie każdą z doniczek, którą gdzieś tam w domu posiadamy jeśli zaczynamy się z nimi utożsamiać. Wiem, że musimy o nie dbać, one rosną, pojawiają się jakieś młode liście. To naprawdę potrafi wciągnąć, kiedy wraca się z urlopu, robi się obchód po wszystkich doniczkach, które są w domu, żeby zobaczyć jak one się mają, bo są żywe. One są po prostu inne za każdym razem, kiedy wracamy do domu, więc z tego powodu myślę, że mówiliśmy wcześniej już o samorozwoju. To też jest jakiś taki, jakaś taka część tworzenia własnego otoczenia, które sprawia, że się czujemy w określony sposób. Ja mam na przykład też psa, jakby pies zmienił bardzo dużo w moim życiu, w budowaniu więzi, relacji z tą istotą, także to są fajne rzeczy. Wracając jeszcze do roślin, gdzie możecie nas znaleźć, na pewno mamy też takie usługi, które polegają na tym, żeby zazieleniać biura. Pomagamy wybrać rośliny, które przetrwają w środowisku biurowym, bo nie zawsze jest to gwarantowane niestety, najczęściej jest to suche powietrze, bo ciężko zadbać o wysoką wilgotność powietrza w dużych open spaceach, chyba że ma się sporo nawilżający i jakoś się o to dba. Także raz, że doradzamy, pomagamy wybrać, a dwa w zależności od lokalizaji jestesmy w stanie taką sprzestzreń zaaranżować, także można znaleźć nas na stronie Małaszkalrnia.pl na facebooku, na instagramie, na youtubie. Mnie też można znaleźć jako Miłosz Jarosiewicz w sieci społecznościowej na linkedin, na instagramie. Może w kolejnym jakimś mieście niedługo poza Wrocławiem i Krakowem też stacjonarnie jesteśmy.

J.P.: Super, więc zapraszam serdecznie na wszystkie social media, strony internetowe i do zazieleniania swojego otoczenia. No i ewentualnie do wizyty stacjonarnej, bo już na szczęście pandemia mam nadzieję nam mija, więc powrócą sklepy tradycyjne z tradycyjnym oglądaniem, tradycyjnych produktów na tradycyjnych półkach.

M.J.: Robimy też warsztaty, bo też właśnie wiąże się z pandemią, nie mogliśmy ich robić, jak wszystko było zamknięte, ale jest to świetny sposób spędzenia czasu, bo sam powiedziałeś, że ususzyłeś kaktusa.

J.P.: To akurat nie zdarzyło się mi, ale myślę, że byłbym w stanie, tak.

M.J.: Okay, także myślę, że takie żywe doświadczenie też jest super i robimy warsztaty, gdzie można przyjść przez godzinę, dwie, trzy, posłuchać o podstawach pielęgnacji roślin i w ogóle też w trakcie tych warsztatów przesadzić sobie roślinę, podlać ją jakby, zobaczyć, jak to jest, rozpocząć swoją roślinną przygodę.

J.P.: I do tego, do tego, serdecznie zachęcam wszystkich, a tobie Miłosz bardzo dziękuję za niezwykle ciekawą rozmowę.

M.J.: Ja również dziękuję za zaproszenie, miło mi było.

J.P.: Super, wielkie dzięki.

M.J.: Do usłyszenia.

J.P.: A my widzimy się, jak zawsze już w przyszłym tygodniu, jak co środę o godzinie 10. A tymczasem zachęcam do zazieleniania swojego otoczenia. No i do zobaczenia, już w przyszłym tygodniu. Cześć!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *